sobota, 24 marca 2012

FASOLOWE PASTY - pomysł na pyszną, szybką i zdrową przekąskę

I znowu kolejny bardziej pomysł niż przepis.
Ostatnio eksperymentuję z fasolą. Okazuje się, że jest to produkt – zarówno ta puszkowana jak i ta gotowana samodzielnie – o bardzo szerokim zastosowaniu, który naprawdę warto mieć zawsze pod ręką.
Na tapecie u mnie obecnie są pyszne, pożywne i zdrowe, fasolowe pasty.
Są ekspresowe w przygotowaniu i mają tak szerokie spektrum zastosowania, że warto poeksperymentować z nimi na własną rękę.
Niespodziewani goście? Bach, serwujemy pastę jako dip do krakersów, nachosów czy innych chrupaczy (także świeżych warzyw).
Brak możliwości zjedzenia obiadu w trakcie zagonionego dnia? Hop, zabieramy ze sobą sycącą i zdrową pastę plus dwie kromeczki ciemnego chleba!
Podobno może też służyć jako baza do zup ale tego jeszcze nie przetestowałam.
Zastosowałam natomiast pierwszą z poniżej przestawionych past, jako smarowidło do tortillowego wrap’a z kurczakiem i wyszło prawdziwe niebo w gębie.
Zachęcam więc serdecznie do fasolowych miksów, a poniżej przedstawiam moje dwa ostatnie eksperymenty.

poniedziałek, 19 marca 2012

OMLETOWE MUFFINY - czyli pomysł na leniwe śniadanie

Za nami piękna, leniwa niedziela, której efektem jest ten pomysł na leniwe śniadanko.
Pomysł, a nie przepis, gdyż tak naprawdę to, co wrzucicie do środka, zależy od aktualnej ochoty i zawartości lodówki.
Leniwe śniadanko, bo na jego wykonanie potrzebujemy trochę więcej czasu niż zazwyczaj dysponujemy w tygodniu. Trzeba w końcu umyć, poszatkować, wymieszać, napełnić, rozgrzać i wsadzić, a potem jeszcze chwilę poczekać, leniwie sącząc kawę :).
Zapraszam więc do zainspirowania się moimi Omletowymi Muffinkami Śniadaniowymi :).

poniedziałek, 12 marca 2012

Pasztet z tymiankiem - czyli wątróbki ciąg dalszy

Zacznę od tego, że za ten przepis zabierałam się od świąt z narodzeniem w tle ale ciągle coś stawało mi na przeszkodzie. To brak czasu, to brak weny, to brak towarzystwa konsumującego, to brak tymianku, to brzydka wątróbka w ofercie sklepowej…. I tak mi zeszło, aż do marca.
Najcięższe przejścia były chyba właśnie z tymiankiem. Musi być świeży! Suszony odpada! Już lepiej sobie odpuścić pasztet, jak ja przez te zimowe miesiące, niźli suszonym sianem zasypać wątróbkę. Więc jeśli w najbliższym markecie nie uda Wam się kupić tymiankowego krzaczka, to polecam wyprawę „pod halę”, na stragan Pana zielarza, który stacjonuje tam nawet zimą… Tak, tak, teraz jestem mądra, a samej nie było mi po drodze do Pana Ziółko przez tyle miesięcy… cóż :).
Następną sprawą, o której muszę napisać to blog Wielka Pyszność, z którego ów przepis ukradłam. Blog stosunkowo młody ale bardzo zacny i coraz fajniej się rozwijający. Prowadzony przez młodą kobitkę, która na co dzień kucharzy w jednej z przyjemniejszych knajpek Krakowa, co niewątpliwie budzi zaufanie :).
Ukradłam jej przepis,  nie wprowadziłam do niego ani odrobiny zmian „od siebie”, no bo po co! Ale ona wcześniej świsnęła go byłemu, irlandzkiemu szefowi…  myślę więc, że nie powinna mieć mi za złe.
Na koniec dodam jeszcze, że kolejne święta przed nami. Co więcej, święta bardziej mięsne w swej naturze. Przepis więc będzie jak znalazł! Bo to naprawdę wykwintne w swej prostocie i odświętne danie.