sobota, 4 lutego 2012

Indoor nadziewany - czyli jak wysprzątać lodówkę i nie wychodzić outdoor ;)

Jest niewiele rzeczy, których nie lubię robić w kuchni. Jedną z nich jest oczyszczanie i porcjowanie surowego mięsa (drugą – krojenie cebuli i…. hmm to chyba tyle :)).
Nigdy się za to zabrać nie mogę i z tego też powodu, kupione trzy dni temu mięso indycze – dokładnie pierś i na szczęście zapakowana próżniowo, z datą przydatności – leżało sobie w lodówce i ciskało we mnie wyrzutami sumienia za każdym razem, jak uchylałam drzwiczki. Należało w końcu coś z niego zrobić.
Poporcjowanie i zamrożenie na później nie wchodziło w grę – za długo zwlekałam i nie chciałam ryzykować. Jedyne wyjście to upiec  je w całości już natychmiast, zanim nie zmartwychwstanie i nie zacznie przy otwieraniu drzwi lodówki się przedstawiać :D.
Tylko, że ja już jestem tak znudzona tradycyjnymi pieczeniami… Na każdym rodzinnym zlocie (a bywają u nas dość często)  jest kawał mięsa pieczony standardowo w całości. No ok – dobre i mało pracochłonne, na rodzinne obiady idealne ale ileż można!
Trzeba było wykombinować coś innego.
Otworzyłam lodówkę….
Oprócz nieszczęsnego cycka o pomstę do nieba wołał też „bejbi szpinak”… hmm to już coś… gdyby tak jeszcze dodać pleśniaka, trochę twarożka i co tam nam jeszcze pod rękę podleci, możnaby wyczarować pyszną nadziewaną pierś indyka!
A więc do roboty.


SKŁADNIKI:
- indycza pierś
- szpinak świeży
- bazylia świeża
- cebula
- ser pleśniowy – ja dałam gorgonzolę
- twarożek domowy (w tym wypadku gra rolę sera typu ricotta :) ma łagodzić smak farszu  i wprowadzać kremową równowagę)
- tarty ser typu parmezan
- czosnek
- sól, pieprz
- sznurek do wiązania mięsa
- papier do pieczenia

Pierś indyka oczyszczamy w niepotrzebnych detali – żyłek, błonek, tłuszczyków, chrząstek…
Jeżeli jest ładna i kształtna, można po prostu naciąć ją ostrym nożem i zrobić kieszeń. Mi niestety ta sztuka się nie udała, co uczciłam deszczem łez i rozpaczliwym szlochem, bo akurat przeżywam comiesięczny brak równowagi emocjonalnej :). Jeżeli komuś się też nie uda lub stwierdzi, że w ogóle nie będzie próbować, nie ma co płakać! Rozwiązanie jest proste. Można pierś rozciąć i lekko rozbić ręką na niezbyt cienki, w miarę jednolity płat, z którego później zwiniemy kształtną roladkę.
Gdy już wybierzemy sposób działania, oprószamy mięso delikatnie solą i pieprzem i zostawiamy w spokoju.
Teraz farsz – cebulę posiekać drobno i podsmażyć na oliwie, szpinak sparzyć (jak jest bardzo młody to można sobie darować) i posiekać razem z garścią bazylii, dorzucić do cebuli, posolić, popieprzyć, przesmażyć razem chwil kilka, dodać ser pleśniowy, twarożek, oprószyć parmezanem, wszystko na oko, na smaczek, wedle gustu. Na koniec całość farszu doprawić świeżo wyciśniętym czosnkiem, śmiało, od serca :). Pycha…

Jak farsz przestygnie, nakładamy go na mięso.

W przypadku roladki zwijamy o tak…..


…. i obwiązujemy sznurkiem tak….

Z papieru do pieczenia robimy piękna łódeczkę i na brytfannie wkładamy do piekarnika na ok. 45 min. (w 180st.)

Papier, jeżeli jest dobry, powinien ochronić nasze mięso przed przypaleniem ale dobrze jest po ok. 30 min. skontrolować stopień wypieczenia i ewentualnie przykręcić ogień.



Z czym podawać?  Będzie świetnie smakować z ziemniakami w mundurkach lub pieczonymi, z lekką sałatką lub po prostu na zimno jako przekąska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz