niedziela, 22 stycznia 2012

Wielki powrót czyli PIEROGI WŁOSKIE – z mozzarellą i suszonymi pomidorami


Obiecanki, cacanki…. a komu radość, temu radość. Mi jest wstyd!
Obiecałam wrócić „zaraz po świętach”, a tu zaraz chyba Wielkanoc nas zaskoczy :).
Ehh no co poradzić na to, że blogować się zachciało osobie tak skrajnie niesystematycznej i zwyczajnie leniuchowej jak ja…
Nie ma co narzekać jednak, nie ma co się tłumaczyć! Koniec z zawstydzaniem mnie codziennie przez pojawiające się nowe wpisy na ulubionych  blogach. Trzeba się zabrać do roboty i koniec kropka.
Szczególnie, że sama się irytuję, jak na podczytywanych blogach nie dzieje się nic dłużej niż tydzień ;p.
Tak jak wspominałam, w okresie świąteczno-noworocznym nazbierało się małe archiwum przepisów, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Na szczęście nie są to potrawy typowo wigilijne, świąteczne czy zimowe, więc chociaż im ta zwłoka nie zaszkodzi :).
Na pierwszy ogień idzie więc danie, któremu udało się niemożliwe… Danie, które moją zatrzaśniętą na tradycyjne, wigilijne potrawy rodzinkę skłoniło do delikatnej zmiany obyczajów.
Bo jak to tak WIGILIA bez uszek, bez barszczu, bez panierowanego karpia, bez sałatki jarzynowej, kapusty z grzybami, grochu i bez pierogów ruskich! Bluźnierstwo! Profanacja! Musi być! Po co zmieniać jak wszyscy lubią! Coś nowego – bez sensu! Przecież to Wigilia…. itp., itd. :), co roku to samo… nuuuuudaaaaaa. A ja tak lubię eksperymentować… i tak nie lubię się powtarzać…
Parę lat temu udało mi się jednak przemycić obok pierogów ruskich, pierogi zwane włoskimi. Włoskimi, nie dlatego, że stamtąd pochodzą. To polska wariacja na temat tamtej kuchni.
I o dziwo, teraz do listy „jak to tak bez…” doszły i one :). Nieeee, nie w zamian niestety. Oprócz!