środa, 8 sierpnia 2012

OGÓRKI KISZONE!


Będzie to post krótki i prosty, ale jakże malowniczy.
Sezon na ogórki w pełni. A raczej już u swego schyłku... Trzeba więc się streszczać!
Te śmieszne, parchate, zwane gruntowymi. Tylko takie ogórki nadają się na przetwory. A czy wyobrażacie sobie lato bez ogórów małosolnych??? Pysznych, chrupiących, lekko czosnkowych… Ja nie! :) Dlatego też postanowiłam, pierwszy raz w życiu, zakisić własny słój.

OGÓRKI KISZONE

 
SKŁADNIKI:
- duży słój lub gliniane naczynie
- ok. 2 kg ogórków gruntowych – im drobniejsze, tym lepiej
- 2 litry przegotowanej wody
- 2 łyzki soli (jedna łyżka na każdy litr wody)
- wiązka kopru
-korzeń chrzanu
- parę listków z owocowego krzaku lub drzewa (np. porzeczka, wiśnia, winogrono )
- 2 główki czosnku


Z ilością kopru, chrzanu i czosnku nie ma co przesadzać. Ja dałam trochę za dużo i ogórki wyszły mocno „korzenne”, że tak to nazwę i dość ostre. Chyba, że takie lubicie, to upychajcie ile wlezie :).
Generalnie cała receptura wykonania opiera się na upychaniu. Najpierw na dno słoja upychamy trochę zieleniny, potem upychamy ogórki, gdzie niegdzie przekładając ząbkami czosnku, chrzanem i resztą zieleniny. Ogórki mają siedzieć w słoju dość ciasno.


Wodę przegotowaną solimy i zalewamy ogórki. Przykrywamy, nie zakręcamy i odstawiamy w zaciemnione miejsce.
To wszystko. Pozostaje nam tylko czekać. Ja swoje ogóry kisiłam podczas fali upałów, a więc praktycznie gotowe były już po 2 dniach. Zazwyczaj jednak proces kiszenia trwa 3-4 dni. Po tym czasie dobrze jest ogórki schować do lodówki aby zastopować proces dalszego kiszenia.

A, że nie wszystkie zakupione ogórki do słoja się zmieściły, udało się jeszcze zrobić małe słoiczki z pysznymi ogórkami słodko-ostrymi, według przepisu mamy mojego lubego.... ale to już temat na kolejny post ;))

2 komentarze:

  1. Kurczę, taki fajny blog, a od sierpnia cichuteńko... Czytam już kolejną stronę i ślinotok mam już nieustanny! Z notki o pierogach włoskich z pewnością skorzystam (metoda ssssuuuuppper!) no i w dodatku wygląda przepysznie. Życzę reaktywacji bloga i wszystkiego smacznego!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za komentarz! Idzie zimno więc i kuchenne wieczory staną się częstsze :). Na razie wracamy z Chili con carne. Pozdrawiam!

      Usuń