niedziela, 18 listopada 2012

CHILI CON CARNE






Zimno…. ciemno…. mgliście…. idealny czas na wielki powrót w kuchenne pielesze! :)

A skoro zimno i ciemno, to zdecydowanie trzeba się czymś rozgrzać i pokrzepić.
Takim zadaniom idealnie sprostają wszystkie dania jednogarnkowe, a wśród tych dań na prowadzenie wyrywa się, gorące nie tylko temperamentem, Chili Con Carne.

Potrawa prosta, samosięgotująca i przez wszystkich (mięsożerców oczywiście) lubiana. Cóż można chcieć więcej na długie jesienno-zimowe wieczory…

Istnieje powszechne przekonanie, że to danie typowo meksykańska. W rzeczywistości jednak jest to potrawa na wskroś teksaska. W północnym Meksyku, gdzie kuchnia jest podobna do teksaskiej, przyrządzane jest danie bardzo podobne, jednak zwane caldillo.

Cała frajda z chili con carne polega na tym, że na świecie rozpowszechniło się w wielu wariacjach. Możemy je więc do woli i własnego smaku modyfikować. Jest to też jedno z tych dań, którym wcześniejsze przygotowanie i odgrzewanie dnia następnego tylko służy.


SKŁADNIKI (na 4 porcje):

- mięso mielone, wołowe – 500g

- cebula – 1 duża

- papryczka chili – 1 sztuka

- czosnek – 2 duże ząbki

- pomidory – 1 puszka

- przecier pomidorowy – bogata łyżeczka

- fasola czerwona – 1 puszka

- papryka czerwona – 1 średnia

- sól, pieprz, cukier

- oliwa z oliwek

 
Cebulę posiekać w kosteczkę i razem z równie drobno posiekaną papryczką chili (bez pestek) podsmażyć na szklisto na oliwie. Dodać mięso, posolić i popieprzyć do smaku, smażyć aż mięso się nie zrumieni. Wcisnąć czosnek, wrzucić pokrojoną paprykę, pomidory i opłukaną fasolę.
 

Teraz jest moment aby ocenić konsystencję naszego chili. Końcowy produkt ma być bardziej gęstym gulaszem niż zupą, ale pamiętajcie, że całość będzie się jeszcze pod przykryciem dusić ok. 1,5h.
 
W zależności więc od tego co stwierdzicie patrząc do gara – dolewamy trochę wody lub nie dolewamy :). Z doświadczenia radzę, że lepiej jest mimo wszystko trochę dolać, a na koniec ewentualnie odkryć garnek na 15 min. i odparować nadmiar, niż ryzykować przypalenie i przywarcie do gara.
W całości rozprowadzamy też łyżeczkę przecieru (chyba, że pomidory były bardzo esencjonalne, to można pominąć śmiało) i trochę słodzimy do smaku (też uzależnione od kwaskowatości pomidorów).
Przykrywamy szczelnie i dusimy na małym ogniu przez ok. 1,5 godz. Składniki mają się przegryźć, połączyć i wręcz rozgotować podczas duszenia. Trzeba jednak co 15/20 min do gara zaglądnąć i całość przemieszać aby nie przywarła do dna.
Na koniec, jeżeli jest taka potrzeba, doprawiamy do smaku solą i papryką chili mieloną – jeśli jesteśmy hardkorami oczywiście :).

Podajemy ze świeżym pieczywem lub plackiem tortilli.

1 komentarz: